Alina Danielewicz - Alika

Jako artystka i malarka odnajduje w Naturze inspiracje do tworzenia.

“Gdy Albert Einstein w swoich intelektualnych wysiłkach dochodził do kresu możliwości i nie mógł już nic więcej wymyślić – brał do rąk skrzypce i grał na nich godzinami. Po jakimś czasie najbardziej twórcze i adekwatne rozwiązanie wyłaniało się z głębi jego intuicyjnego umysłu samo z siebie, gotowe i całkowite, jakby zawsze tam istniało”.
Powyższy cytat z książki “Quest” przywołuje u mnie wspomnienie mojego grającego na skrzypcach dziadka. Myślę, że podobnie jak Einstein potrzebował zagłębić się w siebie, aby mogła wyłonić się intuicyjna wiedza, którą posiadał. Swoje życie związał z rolnictwem. Granie na skrzypcach obudziło w nim miłość do natury, a tym samym wyzwoliło inne zdolności.
Wspominam go z głęboką miłością i tęsknotą. Ten prosty, patrzący na świat radosnymi oczami człowiek kochał to, co robił. Te wspomnienia są dla mnie bardzo ważne. Czas spędzony z dziadkiem okazał się bezcennym źródłem wiedzy, potencjałem na całe życie.
Moja niegasnąca miłość do natury i sztuki mogła przetrwać właśnie dzięki niemu. To dziadek zasiał w mej duszy ziarenko, które zakiełkowało wrażliwością na piękno i naturę oraz akceptacją różnorodności, którą jestem. Ta przejawia się w moich zainteresowaniach, a także otwartości na nowe i nieznane.
Czy piękno płynące z muzyki otwierało w moim dziadku wrażliwość na piękno i wiedzę płynące z natury, z tego nieskończonego boskiego źródła? A może kontakt z naturą pozwalał na zanurzenie się w sobie i wydobycie wewnętrznej muzyki duszy?
Moimi skrzypcami w głównej mierze stało się dla mnie malarstwo. Towarzyszą mi również inne intuicyjne formy ekspresji twórczej, takie jak granie na misach kryształowych i innych instrumentach, taniec, teatr, szycie, gotowanie.
Dzisiaj, będąc nie tylko matką, ale też babcią, pozwalam sobie na smakowanie życia, na poszerzanie jego doświadczania o nowe doznania i jakości.
Ożywiam dziecięce marzenia, pozwalając prowadzić się intuicji. Podążam za nią, czasami gubiąc trop lub wpadając w niezrozumiały wir zdarzeń. Wtedy zwracam się do sprzymierzeńca intuicji, do natury. Idę na spacer do lasu, aby zanurzyć się w sobie. Życie nauczyło mnie pokory i wiary, że wszystko jest na właściwym miejscu.
Zdarza się, że ograniczające przekonania, które przejęliśmy w dzieciństwie, nawet od najbliższych, skutecznie blokują nam drogę do realizacji marzeń. Wbrew wszelkim przeciwnościom warto mieć marzenia, wierzyć w nie i działać. Kiedy podążamy za marzeniami, w końcu zawsze otwierają się w naszym życiu drzwi do spełnienia. Czasami ten proces trwa dłużej, ale warto działać i się nie poddawać.
Mam jeszcze wiele marzeń i wiem, że podążanie za nimi nadało memu życiu głębszy sens. Moim malarstwem i działaniami pragnę inspirować innych do odkrywania talentów i spełniania siebie, na co nigdy nie jest za późno. Intuicja jest największym sprzymierzeńcem na drodze do spełnienia, warto więc wsłuchać się w ten najsubtelniejszy szept serca.

Jako nauczycielka Vedic Art chcę pobudzać innych do odnajdywania i rozwijania  pasji oraz do doświadczania radości życia. Inspiruje mnie zarówno natura, jak i wewnętrzny świat przeżyć, uczuć, marzeń. W swojej twórczości opieram się na intuicji. Środki wyrazu są sprawą drugorzędną, choć też ważną. Stosuje zróżnicowaną i często mieszaną technikę, gdyż  zmienność daje mi  pełną swobodę wyrażania siebie.

6-7 sierpień
13-14 sierpień
20-21 sierpień
27-28 sierpień

10-11 wrzesień
24-25 wrzesień

Zajęcia weekendowe.
Pełny stopień to dwa weekendy wybrane w dowolnym terminie.
I i II stopień.
Moja duchowa podróż

Ścieżka serca, miłości i prawdy jest drogą odkrycia wewnętrznej tajemnicy i mocy.

Spotkanie z Mądrością Indian

Sereno Water to moje duchowe imię

Spotkanie z mądrością Indian obudziło we mnie tęsknotę i wspomnienia, które łączą się z moimi przodkami, a zwłaszcza z moim dziadkiem.

Mądrość ta dotyczy szczególnego kontaktu z Matką Ziemią i życia zgodnie z prawami Natury. Kocham rytuały i ceremonie. Przychodzą do mnie w sposób naturalny, dla konkretnej grupy lub osoby. Wiele lat byłam związana szczególną więzią z Danutą Kroskowską Ogaoeno i Srebrnym Lisem, którzy wprowadzili do Polski Tradycje duchowe Indian Ameryki Płn.

Ścieżka serca, miłości i prawdy jest drogą odkrycia wewnętrznej tajemnicy i mocy. To Spotkanie z samym sobą i intuicją. To odzyskanie utraconego kontaktu z naturą, przywrócenie szacunku do Ziemi, wszystkich żyjących stworzeń i przodków. Na tej drodze wszyscy jesteśmy artystami swojego życia.

Podarunek ludziom

Ta historia zaczęła się bardzo dawno temu… któż by to pamiętał… te drzwi, które otworzyły się, a ja trzymałam bukiet ogrodowych ziół. Jesteś z klanu Wilka… cokolwiek by to nie znaczyło poczułam, że to najprawdziwsza z prawd. Moje oczy zaszkliły się łzą wspomnienia, niezapamiętanego przez zmysły ale wynurzonego gdzieś z wnętrza szpiku kości. Weszłam z ziołami i… tytoniem do mieszkania starszyzny klanu Wilka. Byłam u swoich, choć wtedy tego tak nie czułam.

Danuta Srebrny Płatek Śniegu nauki swe wplatała w uśmiech, w mocne mówiące dłonie i czasami łagodne a innym razem ostre spojrzenie. Zasłuchana w lekcje opowieści przyswajałam mądrość przodków. Podaruj tytoń, zioła, coś z serca, wytwór własnych rąk, a nawet jajka za nauki… mawiała.

Pijałyśmy herbatę, czasem kawę przy kuchennym stoliku na Morelowej.

O Danucie Kroskowskiej Ogaoeno opowiedziała nam Halinka, koleżanka, którą spotkałam przy okazji wspólnej pracy z ciałem. Pojechałyśmy na medytacje do Krakowa. W kręgu siedziało kilkanaście osób. Pierwszy raz poczułam zapach białej szałwii, pierwszy raz też zostałam nią okadzona. Wszystko czego wtedy doświadczyłam było nowe, a jednocześnie znajome. Taniec czterech kierunków kojarzył mi się z tai chi, był taki majestatyczny. Zwłaszcza w wykonaniu płynnych ruchów Danuty.

Z kręgiem i znaczeniem zasiadania w jednakowej odległości od jego środka spotkałam się w 1997 roku będąc na warsztatach. Wtedy też dowiedziałam się o mówiącym patyku, ważności przebaczenia.

Na krakowskich medytacjach wszystkie te zjawiska nabrały większej intensywności, głębszego znaczenia. Srebrny Lis był gwarancja autentyczności. A Danuta dopełniała tajemnicy.

Ile ja wtedy otrzymałam, teraz dopiero zdaję sobie z tego sprawę.

 

W pewnym momencie pojawiła się Kornatka, miejsce do którego przybywali uczniowie Srebrnego Lisa i Danuty Ogaoeno, tworzyli społeczność Kornatki. Bardzo chciałam być jej członkiem…

W roku 1999 a może 2000 zaprosiłam Srebrnego Lisa i Danutę Ogaoeno do Bielska. W Cygańskim Lesie w pięknej willi odbyło się spotkanie. Przybyło ok. 50 osób. Oczekiwano, że Srebrny Lis zatańczy szamański taniec. Nie o to jednak chodziło. Tak zaczął się kawałek ICH bielskiej przygody.

Sesje uzdrawiające, spotkania, wiedza…

Przyszedł też czas na warsztaty dla kobiet w Bielsku. Było nas 6 a może 8 osób. Miałam wtedy swoje miejsce, centrum Dakini. Taniec czterech kierunków, okadzanie białą szałwią, maski, labirynt, zwierzęta mocy. Dwa dni głębokiej pracy.

W 2002 roku wzięłam udział w warsztatach z tradycji i ceremonii Indian Cherokee prowadzonych przez Dhyani Ywahoo.

Po odejściu Srebrnego Lisa Danuta Ogaoeno podupadła na zdrowiu. Odwiedziłam Ogaoeno, Babcie, Siostrę, Przyjaciółkę po dłuższej przerwie. Płakałyśmy obie, głęboka skrywana tęsknota wypłynęła niczym górski potok. Jej oczy mówiły wszystko. Uczyła mnie akceptacji tego kim jestem, bycia orłem. Mówiła, że mnie rozumie, żebym zaakceptowała to „coś” co dla innych może być trudne do zaakceptowania. I że Srebrny Lis to „ coś” we mnie widział. Otrzymałam w podarunku chustę, koło prawdy, pieśń serca i pełne miłości… zrozumienie.

Odeszła na dwa dni przed moimi urodzinami w 2016 roku. Żegnałam ją dokładnie w moje urodziny 5 kwietnia 2016 roku.

Wciąż śnię śnieżno-srebrne sny… wdzięczna.

WADOGH